Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kredyty i pożyczki. Bezrobotni, do tego wielodzietni najlepszymi klientami dla parabanków

Katarzyna Piojda
Katarzyna Piojda
W parabanku bezrobotni mają szansę na pożyczkę, a jeszcze „dochody” ich dzieci, tzn. 500 plus, jest uwzględniane przy ocenie przyszłego pożyczkobiorcy.
W parabanku bezrobotni mają szansę na pożyczkę, a jeszcze „dochody” ich dzieci, tzn. 500 plus, jest uwzględniane przy ocenie przyszłego pożyczkobiorcy. Pixabay
Jak pracujesz, ale za marne pieniądze, bank raczej odmówi ci kredytu. Do parabanku nie pójdziesz, bo nie stać cię na wysokie raty. Niepracujący, ale wielodzietni, w tych drugich są za to na wygranej pozycji.

Zobacz wideo: Rynek pracy odporny na pandemię

- Nigdy nie pracowałam zawodowo i nie uważam tego za powód do hańby - zaczyna mieszkanka powiatu bydgoskiego, samotna matka pięciorga dzieci. - Wstyd by mi było, gdybym miała długi. Co pożyczę, zawsze oddam. A pożyczam w 10 minut, bez wychodzenia z domu.

Kobieta nie dostałaby kredytu w tradycyjnych bankach. Parę razy próbowała i spotykała się z odmową. Zaczęła wnioskować więc o pożyczki w instytucjach pozabankowych.

- Dla nich liczy się stały dochód, niekoniecznie pensja. Mamy regularną pomoc z opieki społecznej, czyli zasiłki. Dochodzą alimenty na dzieci. Od państwa, bo mąż, z którym jestem w separacji, nie płaci – kontynuuje.

Ostatnio się zdziwiła. Kwota zasiłków oraz innych świadczeń się nie zmieniła, natomiast instytucja finansowa pożyczyłaby jej nie, jak zwykle 1500 złotych jednorazowo, lecz nawet 2750. - Od września br. mój parabank uwzględnia 500 plus. Taka stała promocja. W moim przypadku jest to 2500 zł. Wzrosła zatem moja zdolność kredytowa. Mamy lepiej niż ci, którzy pracują, ale za najniższą krajową. U nas miesięczne dochody, już z 500 plus, wynoszą średnio 7100 zł na rękę. Mało które pracujące małżeństwo łącznie tyle zarabia.

Świadczeń wychowawczych, otrzymywanych w ramach programu Rodzina 500 plus, nie wlicza się do dochodu. Są bowiem wsparciem tymczasowym (beneficjenci dostają je do uzyskania przez dziecko pełnoletności). Banki są zgodne w tej kwestii.

- Biorę pożyczki nie w bankach, a w parabankach. Te drugie rządzą się swoimi zasadami. Lepszymi, bo dają każdemu - kwituje samotna matka.

Próbuję zaciągnąć pożyczkę w parabanku. Przedstawiam się jako bezrobotna, samotna matka. Chcę wziąć 2750 złotych. Asystentka ds. analizy finansowej (pracownica parabanku takie zajmuje stanowisko) zachwala mi ofertę na czacie. I ponoć na czasie.

Analityk terenowy

- Akurat obowiązuje promocja - podkreśla. - Od wspomnianej kwoty odsetki wyniosą jedynie 16 zł. Nie musi pani wychodzić z domu, aby dopełnić procedury. Nasz analityk terenowy przywiezie pani pieniądze. Proszę o przygotowanie dokumentu tożsamości.

Zanim ich analityk terenowy, po naszemu: po prostu przedstawiciel parabanku, z pieniędzmi mnie odwiedzi, pytam o RRSO (rzeczywistą roczną stopę oprocentowania), tj. całkowity koszt kredytu, jaki mam ponieść. Pani w odpowiedzi wymienia walory pożyczki, znowu wspominając o niskiej kwocie odsetek. Dopiero potem informuje, że RRSO kształtuje się na poziomie prawie 2000 procent. Dla porównania: jeśli poszłabym do zwyczajnego banku, RRSO wyniosłoby przykładowo 8 proc. W banku jednak zdolność kredytowa potencjalnego klienta jest wnikliwie badana. Oferta jest kierowana głównie do osób zatrudnionych. Nie bierze się pod uwagę 500 plus.

W parabanku bezrobotni mają szansę na pożyczkę, a jeszcze „dochody” ich dzieci, czyli 500 plus, jest uwzględniane przy ocenie przyszłego pożyczkobiorcy. Tutaj weryfikacja klienta odbywa się często w teorii. Tylko dowód osobisty trzeba okazać. Zaświadczenia o wysokości dochodów - już nie zawsze.

Tyle że, jeśli zawnioskowałabym w normalnym banku o 2750 zł, to np. po trzech miesiącach oddałabym niespełna 2850 zł, zaś w instytucji pozabankowej będę miała zwrócić 3522 zł - i to po miesiącu.

Niektórym jednak łatwo pożyczyć fundusze, a trudno oddać. W Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów znają wiele tego rodzaju przypadków. - Konsument pożyczył 1500 zł. Gdy ich nie spłacił, spółka, oferująca chwilówki, automatycznie kilkakrotnie rolowała jego dług, nie dając mu możliwości zapoznania się z warunkami umowy. W efekcie klient miał do spłacenia ponad 11000 zł.

Tymczasem, jak wynika z badania Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej, aż 30 proc. Polaków mających długi przyznaje, że nie radzi sobie z ich spłatą.

Bez taryfy ulgowej

Kto w dobie koronawirusa brał chwilówki, przez pewien czas miał taryfę ulgową. Teraz ona już nie działa. - Od 1 lipca br. nie obowiązują przepisy z tarczy antykryzysowej, które mocno ograniczały pozaodsetkowe koszty kredytów konsumenckich - zaznacza Tomasz Chróstny, prezes UOKiK. - Obecnie pożyczki, zwłaszcza chwilówki, mogą być nawet pięciokrotnie droższe.

Samotna matka spod Bydgoszczy: - Nie patrzę za bardzo na warunki umowy o pożyczkę, a na to, która firma mi jej w ogóle udzieli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Kredyty i pożyczki. Bezrobotni, do tego wielodzietni najlepszymi klientami dla parabanków - Gazeta Pomorska

Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto