Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak szafka pani Krystyny z Gorzowa kogoś najwyraźniej w oczy mocno kłuła

Aleksandra Szymańska
Aleksandra Szymańska
Szafka nie tu i nie taka, to większa i w innym miejscu. Kierownik ADM-u Łukasz Bronowicki obiecuje pomóc pani Krystynie...
Szafka nie tu i nie taka, to większa i w innym miejscu. Kierownik ADM-u Łukasz Bronowicki obiecuje pomóc pani Krystynie... Aleksandra Szymańska
Chleb, jabłko, maślanka, zupa w słoiku. Obok pusty talerz. Ktoś zjadł, umył i odłożył. Ktoś też przykleił kartkę: „dziękuję”. Widać, że „Szafka na żywność dla potrzebujących” potrzebującym służy. Ale pani Krystyna dostała nakaz, żeby ją usunąć.

Nakaz, a właściwie prośba, przyszła z ADM-u nr 3. „W związku z otrzymanym pismem Państwowego Powiatowego Inspektoratu Sanitarnego…”. Na dole pieczątka i podpis kierownika ADM-u Łukasza Bronowickiego. On sam nie ma nic przeciwko szafce i dzieleniu się jedzeniem, przeciwnie, nawet byłoby dobrze, żeby inne osiedla brały przykład. No ale ADM dostał pismo z sanepidu, które do korespondencji z panią Krystyną niniejszym dołącza.

Sanepid „widzi konieczność zamiany lokalizacji ww. szafki”, choć… też nie ma nic przeciwko dzieleniu się jedzeniem. Przeciwnie, urzędniczki słyszały i czytały o powstających w całym kraju jadłodzielniach. W całym kraju, ale nie w Gorzowie, więc nie bardzo wiadomo, jakie przepisy zastosować. Zwłaszcza, że jadłodzielnia, o której mowa, to „raptem” szafeczka - o wiele za mała w stosunku do potrzeb - którą Krystyna Osipczuk i jej sąsiadka Marzanna Drzewiecka regularnie zaopatrują i coraz częściej widzą, że nie tylko one.

CZYTAJ TEŻ:
Gorzów: Pani Krystyna i jej szafla z żywnością dla potrzebujących na podwórku przy ul. Sikorskiego. W samym centrum miasta

Tak samo jak widzą, że chętnych na darmowy posiłek nie brakuje. Gdy któryś z nich przykleił kartkę „dziękuję”, pani Krystynie zrobiło się ciepło na sercu. Gdy dostała pisma, że szafkę ma zdjąć, zachciało się jej płakać, ale to nie jest typ, który się szybko poddaje.

Szafka pani Krystyny na każdym osiedlu
O szafkach, w których można zostawić choćby nadmiar jedzenia (wiadomo, ile nieraz w domach się marnuje) pani Krystyna słyszy któregoś razu od siostrzenicy. Postanawia, że powiesi taką u siebie, to znaczy na tyłach bloków w samiutkim centrum Gorzowa. Wcześniej z sąsiadką urządziła tu ogródek, jedyny skrawek zieleni. Jeszcze wcześniej pani Krystyna energicznie działała we wspólnocie mieszkaniowej. I to przez lata.

Z zawodu pielęgniarka. Całe życie pomagała ludziom - służbowo i nie służbowo. Chyba ma to we krwi, choć jako 84-latka mogłaby już tylko odpoczywać. Może i by mogła, ale jak widzi, ile wokół potrzeb, nie ma zamiaru.

Instaluje na podwórku „Szafkę na żywność dla potrzebujących”. W zasadzie rękami pana Andrzeja, przysłanego przez ADM. Gdy piszemy o tym w GL, do pani Krystyny zlatują się portale, telewizje. Gorzowianka cieszy się, że o jej szafce mówią w „Teleexpresie”. Marzy, że inni wezmą przykład i na każdej ulicy czy osiedlu będą miejsca dzielenia się jedzeniem.

Na szafkę nie ma paragrafów
Pismami z sanepidu i ADM-u dostaje jak obuchem, ale szybko się zbiera. Szafka nie tu i nie taka, to większa i w innym miejscu. Gdzie? W budynku jest wnęka i nieużywane drzwi. Nad nimi zadaszenie, więc szafka będzie dodatkowo zabezpieczona. Za zamkniętymi - od nie wiadomo, od kiedy - drzwiami jest salon Orange. Pani Krystyna już w nim była, pytała, czy ktoś miałby coś przeciwko. Nie miałby.

CZYTAJ TEŻ:
Choć Jadłodzielnia działa tylko nieco ponad tydzień, już wiadomo, że to strzał w dziesiątkę

Łukasz Bronowicki, od niedawna kierownik ADM-u nr 3, obiecuje osobiście sprawdzić miejsce na szafkę i sprawdza. Przychodzą też inspektorki z sanepidu. Jeszcze tego samego dnia kierownik ADM-u ustala, że miejsce, które sobie pan Krystyna upatrzyła, to prywatna część budynku. Wyśle do właściciela pismo.

Jedzenie z jadłodzielni
Anna Duciewicz dla pani Krystyny ma niekłamany podziw. Kilka razy rozmawiamy przez telefon. „Gdyby więcej takich osób”... Anna Duciewicz wie, co mówi.

W Zielonej Górze skupiła wokół siebie zapaleńców, z którymi prowadzi jadłodzielnię w ramach ruchu foodsharingowego (foodsharing - z angielskiego: dzielenie się jedzeniem). Początki były skromne. Dziś jadłodzielnia ma lodówkę, podarowaną przez sponsora, a rachunki za prąd opłaca miasto.

- Może u was też by się ktoś znalazł... - zastanawia się pani Anna. Dla pani Krystyny ma podpowiedzi, jak np. oznakować szafkę na żywność, co powinno się do niej wkładać, bo foodsharingowe jadłodzielnie mają swój regulamin i żaden sanepid - jak dotąd - nie miał do niego zastrzeżeń.

CZYTAJ TEŻ:
Chcemy, by mieszkańcy podzielili się jedzeniem z potrzebującymi

Tak samo w Słubicach, gdzie jadłodzielnię postanowiła uruchomić Anna Cichecki, szefowa OPS-u. Słubicka jadłodzielnia z założenia „bierze” tylko to, co fabrycznie zapakowane, nieprzetworzone, nawet nie tyle z powodu ewentualnych zastrzeżeń sanepidu, ale żeby ktoś komuś nie robił głupiego żartu, nie... dosypał środków na przeczyszczenie. Taki kraj.

Gorzowski sanepid zaczął się przyglądać szafce pani Krystyny po „interwencji” jednego z mieszkańców. Nie żeby inspektorki miały coś przeciwko pięknej akcji . Zresztą same pomagają szukać rozwiązania, podsyłają informacje o jadłodzielniach z kraju.

Pani Krystyna już wszystko ma poukładane. Nową szafkę - z sąsiadką - będą nawet zamykały na noc, chociaż - wiadomo - zawsze może się znaleźć ktoś, kogo „pomoc potrzebującym” będzie kłuła w oczy. Tak kraj.

ZOBACZ WIDEO:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jak szafka pani Krystyny z Gorzowa kogoś najwyraźniej w oczy mocno kłuła - Plus Gazeta Lubuska

Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto