- Pomysł na teatr wziął się z potrzeby tworzenia. Drezdenko jest miastem, gdzie się wychowałem, gdzie mam rodzinę i do którego wracam – mówi Bartosz Bandura, aktor gorzowskiego teatru im. J. Osterwy. Opowiada, że pomysł zrobienia teatru Był księdza Jerzego Hajdugi, z którym aktor zna się od lat i który, tak jak pan Bartosz, kocha teatr. – Fakt, że po studiach wróciłem do Gorzowa, że jestem blisko oraz to, że Tomasz również wrócił do Drezdenka, sprawiło, że pomysł Jerzego można było sprawnie i szybko zrealizować – tłumaczy aktor. Kotłownia mieści się właśnie w podziemiach Kościoła Przemienienia Pańskiego w Drezdenku. Stare neogotyckie mury, czerwona cegła i widownia na 50 krzeseł. Na dodatek nie ma tu kulis, ani kurtyny.
Pomysł na teatr wziął się z potrzeby tworzenia. Drezdenko jest miastem, gdzie się wychowałem, gdzie mam rodzinę i do którego wracam
– Różnic między Kotłownią a choćby gorzowskim teatrem jest sporo. Jedną z tych najbardziej wyraźnych jest fakt, że scena znajduje się poniżej poziomu widowni, a sam widz jest na wyciągnięcie ręki. To wyjątkowe. Automatycznie tworzy to inny wymiar. Może właśnie dzięki temu Kotłownia ma tak wdzięczną i wspaniałą publiczność – mówi B. Bandura.
Teatr kotłownia szybko zyskał stałych widzów. I to nie tylko spośród okolicznych mieszkańców. – Przyjeżdżają do nas nawet widzowie z Poznania, Szczecina czy Wrocławia – mówi T. Walczak.
W teatrze Kotłownia grają zawodowi aktorzy. Głównie są to aktorzy na stałe zatrudnieni w Teatrze im. J. Osterwy, m.in.: Kamila Pietrzak –Polakiewicz, Marta Karmowska, czy Michał Anioł. Ale przyjeżdżają też aktorzy z innych teatrów. - Każdy, któremu opowiadałem o tym magicznym miejscu był od razu za. Poza osobami, które stale współpracują z Kotłownią, trafia tu wielu moich bliskich znajomych z czasów studiów w szkole teatralnej – mówi pan Bartosz.
W Kotłowni nie ma kogoś takiego, jak reżyser. - Z reguły jest to praca zbiorowa. Ale często się też posiłkujemy tym, że znani i cenieni reżyserzy nas odwiedzają, udzielają wskazówek – opowiada T. Walczak. Podziemia kościoła odwiedzili m.in. Jan Peszek, Błażej Peszek czy Jacek Głomb. Nie ma tu też kostiumografa, więc aktorzy sami wyszukują rzeczy, którym dają drugie życie. – Próby często są w domach – dodaje T. Walczak. Za to premiery świętuje się tu, jak w każdym profesjonalnym teatrze: jest tort, lampka wina i chwila na rozmowę z widzem. – Zresztą, u nas zawsze przed spektaklem zawsze jest takie małe wprowadzenie. Mówimy o tekście, o jego autorze. A dla widzów mamy kawę czy herbatę – opowiada pan Tomasz.
Przeczytaj też: ** Podopieczni warsztatów potrafią zrobić nie tylko wielkanocne zające **
B. Bartosz Bandura twierdzi, że dla aktorów spektakle w Kotłowni, to przede wszystkim trening. - Poszukujemy treści, którą chcemy coś przekazać i która nie jest łatwa do zagrania. Mierzymy się z różnymi tekstami, które sami adaptujemy, niekiedy tłumaczymy z innych języków. Proces twórczy jest bardzo zbliżony do tego ze studiów. Eksperymentujemy, szukamy – tłumaczy aktor.
Wszyscy aktorzy robią to z pasji. Pieniądze z biletów przeznaczają na kolejne kostiumy, czy próbują pokryć koszty pobytu kolegów aktorów z innych rejonów Polski. Zdarza się też, że nie zawsze widownia jest pełna. – Nawet, jak jest kilkanaście rezerwacji, to nie odwołujemy spektaklu. Jest jeszcze intymniej, ciekawiej – twierdzi pan Tomasz. Często po spektaklach widzowie zostają na pogawędki z aktorami.
Wideo: Gala Lubuski Sportowiec Roku
Polub nas na fb
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?