Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorzów potrzebuje kogoś, kto zadba o szerszy udział mieszkańców we władzy. Może... Marty Bejnar - Bejnarowicz?

Zbigniew Borek
Zbigniew Borek
Odejście Radosława Sujaka (z lewej) do dla Wójcickiego szansa na bezkolizyjną modyfikację stylu rządzenia
Odejście Radosława Sujaka (z lewej) do dla Wójcickiego szansa na bezkolizyjną modyfikację stylu rządzenia fot. Daniel Adamski/Urząd Miasta w Gorzowie
Z urzędu miasta odchodzi wiceprezydent Radosław Sujak. Prezydent Jacek Wójcicki powiedział GL, że ma już kilkoro kandydatów na tę funkcję. Nie wiem jeszcze, kto to będzie, ale wiem, jaki to powinien być kandydat.

Jacek Wójcicki wybory prezydenckie wygrał w cuglach (65,21 proc., ma dziesięciu na 25 radnych). Jeśli jednak nie chce przegrać wyborów za pięć lat, musi zmodyfikować sposób zarządzania miastem. Pisałem o tym w sobotniej gazecie: za pięć lat lepsze drogi i masowe imprezy z gwiazdami, które przysporzyły mu popularności, spowszednieją. Do głosu dojdą inne potrzeby. Chodzi m.in. o bardziej „ludzkie” podejście do zarządzania miastem. Przy bardzo ważnych z punktu widzenia przeciętnego mieszkańca inwestycjach drogowych ekipa Wójcickiego z tym „ludzkim podejściem” sobie nie radzi. Mieszkańcy i przedsiębiorcy nie są w porę informowani o remontach. O wyłączeniach „ich” ulic z ruchu dowiadywali się np. z GL. Wiele do życzenia pozostawia kontrola robót, korekty harmonogramu czy sposób informowania o poślizgach.

Wójcicki odpowiada za to wszystko jako prezydent, ale przecież nie on osobiście powinien się tym zajmować. Tylko kto? Wiceprezydent Jacek Szymankiewicz? To świetny, kompetentny, ale na wskroś… urzędnik. Wiceprezydent „od inwestycji” Agnieszka Surmacz? Sama o sobie mówi, że jest kobietą z budowy, od roboty. Potrzebny jest więc ktoś, kto potrafi dać inwestycjom ludzką twarz, bo gorzowianie nie będą wyrozumiali wobec wpadek bez końca.

Mijająca kadencja dowodzi, że władze miasta mają też kłopot z partycypacją obywatelską. Pod tą ładną nazwą kryje się po prostu udział mieszkańców we władzy. Dziś w Gorzowie jest on ograniczony do dorocznych budżetów obywatelskich i jeszcze rzadszych wyborów oraz do... wypełniania formalnych wymogów. Organizowanie społecznych konsultacji tam, gdzie przepisy tego wymagają, to jednak zdecydowanie za mało. Co rusz przetacza się przez media, w tym społecznościowe, fala krytyki pod adresem prezydenta - a to na koszty i program imprez masowych, a to na długość deptaka na Sikorskiego. Decyzje w tych sprawach zapadały zgodnie z prawem i procedurami, ale nie zmienia to faktu, że znaczna część gorzowian uznaje je za arbitralne i się z nimi nie utożsamia. Trzeba więc nie tylko wypełniać formalności, ale rzeczywiście docierać do ludzi z pytaniem ich o zdanie.

Nowy wiceprezydent musi rozumieć i czuć przez skórę, że Gorzów potrzebuje partycypacji obywatelskiej z prawdziwego zdarzenia. Nie okazjonalnej i formalnej, ale stałej, bieżącej i rzeczywistej. Nie tylko w skali całego miasta, ale też osiedla, kwartału, a nawet pojedynczej ulicy.

Ten, który okopuje się na własnych pozycjach, otacza tylko „swoimi” ludźmi i odcina od tych, którzy myślą inaczej – ten prędzej czy później przegrywa

Nowy wiceprezydent powinien znać w tym zakresie najnowsze trendy, wykazywać się kreatywnością, być wyczulonym na pojedynczych ludzi i małe społeczności. Wójcicki pewnie wie, że sprawny menedżer to ten, który asymiluje nowych ludzi z ich pomysłami, który potrafi wpuszczać świeżą krew w krwioobieg „organizacji” (w tym wypadku miasta). Ten, który okopuje się na własnych pozycjach, otacza tylko „swoimi” ludźmi i odcina od tych, którzy myślą inaczej - ten prędzej czy później przegrywa. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Tak skończył po 16 latach rządów Tadeusz Jędrzejczak. Wójcicki może skończyć szybciej, bo oczekiwania społeczne rosną w znacznie szybszym tempie.

Przed nami kadencja ostatnich dużych funduszy z Unii Europejskiej. Czekają nas wyzwania oświatowe: wielki remont SP1, rozbudowa SP20, uruchomienie Centrum Edukacji i Biznesu przy Warszawskiej, kumulacja gimnazjalistów i ósmoklasistów w szkołach średnich. Potrzebujemy silnej uczelni, sensownego programu wspierania sportu i kultury, odświeżenia i poprawy wyglądu miasta. To pole potencjalnych konfliktów, ale też szansa na budowanie więzi społecznych. To także... działka odchodzącego z urzędu Radosława Sujaka. Jest więc szansa na zatrudnienie wiceprezydenta, który „czuje bluesa” i wie, że udział mieszkańców we władzy to nie kwestia pieniędzy.

Kimś takim jest Marta Bejnar-Bejnarowicz. Tak, ta, która była rywalką Wójcickiego w niedawnych wyborach prezydenckich. Ta sama, która dowalała mu do pieca (po części z wzajemnością). Ale to też ta sama Bejnar--Bejnarowicz, która pomogła Wójcickiemu wygrać wybory sprzed czterech lat. Po tym, jak rozeszły się drogi prezydenta i Ludzi dla Miasta, Wójcicki i Bejnar-Bejnarowicz mają wobec siebie sporo pretensji. Może jestem naiwny, ale wierzę, że potrafiliby wznieść się ponad urazy i współpracować, bo partycypacja obywatelska to żywioł Marty Bejnar-Bejnarowicz i Gorzów by na tym zyskał. Jeśli jednak nie ją, to prezydent Wójcicki powinien mianować na wiceprezydenta kogoś podobnego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Gorzów potrzebuje kogoś, kto zadba o szerszy udział mieszkańców we władzy. Może... Marty Bejnar - Bejnarowicz? - Plus Gazeta Lubuska

Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto