- Może i magistrat chciał dobrze. Ale wystarczyło zapytać mieszkańców, jak oni te „dobrze” rozumieją. Bo wyświadczono nam niedźwiedzią przysługę - mówi mi Czytelnik z Waryńskiego (dane do wiadomości redakcji). I zaprasza na swoją ulicę. - Pan zobaczy na własne oczy, porozmawia z sąsiadami, to pan zrozumie - dodaje.
Tutaj się przysiadało, rozmawiało, spotykało
Jadę. Ulica Waryńskiego odchodzi w prawo od ul. Śląskiej dokładnie na wysokości stadionu żużlowego. Na całej długości stoją urokliwe kamieniczki, przylepione jedna do drugiej. Kiedyś mieszkali tu robotnicy zawarciańskich fabryk. Dziś zwykli gorzowianie.
Gdyby trochę podkolorować okolicę, wyglądałaby jak z angielskiego przedmieścia: przed każdą kamienicą jest niewielki trawnik lub ogródek. Potem chodnik i ulica. I tak po obu stronach jezdni. Co ważne, po obu stronach chodniki są rozryte. Bo trwa właśnie ich remont w ramach programu Tuptuś - warty aż 300 tys. zł. Będzie równo, bezpiecznie, ładnie. O co więc ludziom chodzi?
Otóż przydomowe trawniki i ogródki od chodników mniej więcej od pół wieku oddzielały niewielkie, betonowe murki. Takie do wysokości kolana. - Tu się przysiadało, rozmawiało, ludzie się tutaj spotykali. Sąsiedzi, znajomi, przechodnie - mówi pani Maria (przekroczyła już 90., mieszka przy Waryńskiego od 60 lat). To samo mówi mi pan Andrzej z klatki nr 23. Wyjaśnia, że murki były od zawsze i zawsze ludzie z nich korzystali. - Nikt nigdy się na nie nie skarżył - zapewnia podczas rozmowy na klatce schodowej.
A Roman Niedzielnicki przysiada na już częściowo rozwalonym murku przed swoją kamienicą i nie może się nadziwić: - Tyle lat te murki nam służyły. W niczym nie przeszkadzały. Jak zobaczyłem, że nagle zaczęli je rozwalać, nie potrafiłem tego zrozumieć!
Zobacz też: Gorzów: ulica Kostrzyńska
W dokumentach nie ma mowy o rozbiórce
Mieszkańcy ul. Waryńskiego napisali więc petycję do magistratu. Żądają w niej m.in. przywróceniem murków oraz ogrodzeń, które do tej pory rozwalono podczas remontu chodników. Być może właśnie z powodu tych żądań... wstrzymano rozbiórkę kolejnych murków, które jeszcze się ostały! Co ciekawe, jest przy nich nowy chodnik. Czyli... jego ułożenie nie wymagało rozbiórek.
W poniedziałek wysłaliśmy pytania do urzędu miasta. Chcieliśmy wiedzieć dlaczego zniszczono betonowe murki. Udało się nam dowiedzieć, że na pewno nie wynikało z projektu. Odnaleźliśmy go w materiałach przetargowych. Znaleźliśmy też... projektanta! - W projekcie nie było mowy o żadnych rozbiórkach - potwierdził nam wczoraj zaskoczony podczas rozmowy.
Ostatecznie od dyr. miejskiego wydziału promocji i informacji Marty Liberkowskiej usłyszeliśmy, że murki zostały rozebrane na prośbę... mieszkańców. Których prośbę przekazał magistratowi radny Patryk Broszko. A przychylił się do niej architekt miejski i konserwator zabytków. - Tak, były takie prośby. Jak widać nie wszyscy byli tego samego zdania... Jednak zapewniam, że murki były w bardzo złym stanie technicznym. Co potwierdziły oględziny - powiedział nam wczoraj P. Broszko.
Magistrat teraz, po awanturze, zapewnia, że w miejsce murków postara się ustawić ławki.
Drożeją motocykle sprowadzane z Niemiec
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?