Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dziennikarze "Gazety Lubuskiej" komentują wynik wyborów w Gorzowie

Redakcja
Archiwum "GL"
Rusek: Kosmiczne wyniki zrobili radni, którzy poza podnoszeniem ręki niczym się w historii rady nie zapisali. Szymańska: Z Ludźmi dla Miasta miało być jak nigdy, wyszło jak zawsze. Borek: Jeśli Wójcicki nic nie zmieni, za pięć lat przegra wybory. Miłkowski: Czuję się jak Baba Wanga.

Jarosław Miłkowski: Kampania czysta i... obrazkowa
Kampania wyborcza mnie zaskoczyła. I to w kilku aspektach. Pozytywnie oceniam to, że w tym roku nie była ona – jak to się mówi – brudna. Cztery lata temu tak nie było. Sam pamiętam, jak ktoś skserował wtedy mój artykuł z GL o prokuratorskim postępowaniu przeciwko Jackowi Wójcickiemu. Skserował i powrzucał do skrzynek pocztowych. Także mojej.
Przed tymi wyborami nikt podobnych numerów nie robił. Nikt też nie zajmował się np. życiem prywatnym kandydatów. Sama kampania może nie była porywająca, nie było w niej żadnego efektu „wow”, ale dobrze, że skupiała się na tym, by przekazać mieszkańcom swoje pomysły na miasto. Niekoniecznie wielkie. Mnie jako fanowi żużla wpadł w ucho np. pomysł Ryszarda Knecia, by stworzyć w Gorzowie muzeum tej dyscypliny z figurami woskowymi żużlowców Stali. Jak przekonało mnie później parę osób, to wcale niegłupi pomysł. Muzeum sportu w Karpaczu czy… muzeum mydła w Bydgoszczy okazały się dla tych miast strzałem w dziesiątkę.
Mam też wrażenie, że kampania staje się w Gorzowie coraz bardziej... wizualna. Tak jak cztery lata temu miasto „zalały” ogromne banery z podobizną Jacka Wójcickiego, tak teraz jego śladem poszła Koalicja Obywatelska. I to dosłownie. Ogromne banery ludzi Platformy wisiały często tam, gdzie w 2014 r. zawisły banery z podobizną Wójcickiego. Jak widać, nie pomogło. To, że nasza kultura staje się coraz bardziej „obrazkowa”, może dowodzić przykład Knecia. Nie widziałem choćby jednego jego plakatu. Choćby procenta poparcia też nie dostrzegłem.

Tomasz Rusek: Radny radnemu nie jest równy
Patrzę na skład nowej rady miasta i nie wiem, co myśleć. Bo widzę w niej ludzi, którzy niewiele do pracy rady wnoszą (albo jest to wkład głęboko ukryty). Sądziłem, że mieszkańcy podczas wyborów grzecznie im podziękują, a tu niespodzianka: kosmiczne wyniki zrobiły osoby, które poza podnoszeniem ręki niczym się w historii rady do tej pory nie zapisały.
Nie chcę być źle zrozumiany. Nie chcę też nikogo urazić. Bardzo lubię Halinę Kunicką i doceniam jej sukcesy sportowe, szanuję Jerzego Sobolewskiego, żadnej krzywdy nie zrobiła mi Maria Surmacz, Piotr Paluch czy Przemysław Granat. Jednak regularnie śledzę sesje rady miasta i naprawdę nie przypominam sobie - a jeśli to zła pamięć, proszę o sprostowanie - jakie ciekawe pomysły czy projekty wcielili w życie. Jakie ważne interpelacje napisali? O co zabiegali i co udało się im wywalczyć? To na pewno radni oddani klubom, którzy klubów nie zawodzą i wspierają to, co zdaniem klubu należy wspierać. Tylko czy na pewno stanowią wielką wartość dodaną calej rady miasta? Śmiem twierdzić, że jeden radny Grzegorz Musiało¬wicz (który - uwaga! - do rady się nie dostał), zrobił w rok więcej, niż oni razem wzięci przez cztery lata. Bardzo bym chciał, by w radzie byli ludzie znani i poważani. Jednak jeszcze bardziej - by byli w niej zaangażowani społecznicy, którzy zdobyli mandat nie za zasługi czy znane nazwisko albo przypadkiem (bo „wciągnął” ich lider listy z gigantycznym poparciem), ale za codzienną robotę, którą odwalają na swoich osiedlach, często bez pomocy miasta.

Aleksandra Szymańska: Polityka (nie) dla społecznika
Przegrany pojedynek prezydencki i słabiutki wynik Kocham Gorzów w radzie miasta – można powiedzieć, że Marta Bejnar – Bejnarowicz to największa przegrana wyborów w Gorzowie. A będzie zupełnie pokonana, jeśli pozwoli, żeby wraz z nią i jej zdziesiątkowaną ekipą rozpierzchła się i przepadła całkiem idea oraz duch ruchów miejskich.
Cztery lata temu ta idea i energia wybuchły w obronie starych alejek na Staszica. Pamiętacie jeszcze? Na fali tego buntu, prężna i „łebska” grupa aktywistów, zebranych pod szyldem Ludzie dla Miasta, pomogła zdobyć władzę Jackowi Wójcickiemu i szturmem wzięła radę miasta.
Miało być jak nigdy, wyszło jak zawsze. Drogi prezydenta i Ludzi dla Miasta szybko się rozeszły, energia i potencjał radnych - aktywistów topniał i rozmieniał się na drobne. Bejnarowicz myślała, że go wskrzesi jedną decyzją o starcie w wyborach, a liczba „lajków” i innych sympatycznych reakcji na Facebooku tylko ją w tym upewniła. Problem w tym, że na „fejsie”, jak to na „fejsie”, funkcjonowała w kręgu „krewnych i znajomych królika”. W realnym świecie dla dziesiątków tysięcy gorzowian była co najwyżej „babką, co też startuje”.
Jeśli miejska polityka zabiła w Bejnarowicz społecznika, to wcale mi jej nie żal. Ale jeśli liderka i jej poraniona wyborami ekipa nadal mają pomysły i chęci, to powinni robić swoje. Nie zrażać się i nie obrażać na wyborców (kandydatka dopiero po dwóch dniach od
wyborów odezwała się do nich na ulubionym „fejsie”). Natomiast prezydent, jeśli więcej w nim porządnego urzędnika niż polityka, powinien się takimi ludźmi otaczać.

Rusek: Bezpartyjny ograł partie
Może w Warszawie czy Gdańsku partyjny szyld w wyborach do rady miasta ma wielkie znaczenie. Jednak w Gorzowie wyborców ukradł partiom bezpartyjny Jacek Wójcicki. Jeszcze nigdy komitet bezpartyjny nie wywalczył tyle mandatów, co teraz. Wójcicki na 25 radnych będzie miał ich aż dziesięcioro!
To więcej niż w swoim szczycie w 2006 r. zgarnęło Prawo i Sprawiedliwość (dziewięć). Więcej niż podczas swoich najlepszych czasów w 2010 r. zdołała wygrać Platforma Obywatelska (też dziewięć). Nawet poprzednie wybory, gdzie czarnym koniem okazał się obywatelski komitet Ludzie dla Miasta (który - przypomnijmy - wyniósł na prezydencki fotel Wójcickiego), dały temu ruchowi „tylko” siedem mandatów.
Jak Wójcicki tego wszystkiego dokonał? Ograł wielkie partie. Podczas kończącej się kadencji nieustannie flirtował z PiS-em, zgarniając kolejne dotacje i ściskając dłoń Elżbiety Rafalskiej. Dzięki czemu zdobył sporą część elektoratu prawicowy (tak wskazywały m.in. badania sondażowe GL). Jednocześnie puszczał oko do wyborców Platformy, wiceprezydentem mianując człowieka PO Radosława Sujaka. Przezornie też „wzmocnił lewą nogę”: wstawił na swoje listy Jana Kaczanowskiego czy Grażynę Wojci

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dziennikarze "Gazety Lubuskiej" komentują wynik wyborów w Gorzowie - Plus Gazeta Lubuska

Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto